wtorek, 3 maja 2016

sobota, 4 maja 2013

I to już naprawdę koniec.


Ten post jest chyba ostatnim postem na tym blogu, choć nie wykluczone, że będę tu umieszczał dodatkowe informacje na temat czarnobylskiej katastrofy. Wspólnie z Łukaszem planujemy w niedalekiej przyszłości przeprowadzenie prelekcji w "Piwotece Narodowej" ( https://www.facebook.com/PiwotekaNarodowa ). Informację o tym wydarzeniu zamieszczę na blogu oraz na FB. Już teraz zapaszmy. W planach są kolejne wyprawy - wyprawa do bazy marynarki brytyjskiej w Scapa Flow na południu Orkadów (wyprawa jeszcze niepewna) oraz wyprawa na obserwację zorzy polarnej w Norwegii bądź Islandii.

środa, 1 maja 2013

THE END

To co dobre szybko się kończy. Wyprawa również. Siedzę w Starbacks na dworcu w Warszawie czekając na pociąg do Łodzi. Łukasz wysiadł w Lublinie bo jedzie prosto do Katowic. Wczorajszy dzień był bardzo intensywny. Zwiedzaliśmy Kijów. Jako, że nie jestem specjalnie koneserem sztuki i budowli sakralnych największe wrażenie zrobiło na mnie muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Po całodziennym maratonie nocka w autokarze z obowiązkowym dwugodzinnym postojem na granicy. I tak oto zakończyła się ekspedycja Call of Pripyat 2013. Więcej zdjęć i relacji wkrótce jak się tylko ogarnę.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zona.

Pobudka 6:00. Jedziemy dzisiaj do Zony. Szybkie śniadanie, przegląd ubioru i sprzętu i w drogę. Jedziemy lekko rozklekotanym ukraińskim autokarem po drogach przy których nasze są autostradami. Mamy na szczęście bardzo sympatyczną przewodniczkę Barbarę. Dojeżdzamy do pierwszego check pointu i przechodzimy kontrolę paszportową. Jedziemy do drugiego check pointa odległego od reaktora o 10km. Po drodze zwiedzmy opuszczoną i zrujnowaną wioskę. Przygnębiające wrażenia. Po drugim check pointcie wjeżdzamy do Czarnobyla i zatrzymujemy się przy pomniku poległych strażaków. Kolejny cel to sama elektrowania. Widać charakterystyczny komin i budowę nowego sarkofagu. Po dokładnym obfotografowaniu elektrowni i okolic jedziemy dalej. Zatrzymujemy się na krótko w pobliżu "Rudego Lasu" najbardziej skażonego lasu na który poszła główna chmura skażenia. Obecniebjest on zakopany a na jego miejscu rośnie młodnik. Skażenie jest jedna do dziś. Wjeżdzamy do Prypeci. Opuszczone 50000 miasto. Wjeżdzamy na główny plac miasta, który obecnie przypomina raczej środek lasu.Nad nim góruje hotel "Polesie". Robi się bardzo klimatycznie, klimaty jak COD MW1. Wokół panuje niesamowita cisza. Slychać tylko śpiew ptaków i nasze kroki. Zwiedzamy kolejne opuszczone budynki. Sklep, szkołę oraz basen. Następnie kierujemy się do wesołego miasteczka. W pobliżu samochdzików jest hot spot, radioaktywna plama o reaktywności ponad 100 mikrosivertów/h. 50 razy norma. Widać też charakterystyczny czarci młyn. Ponownie klimaty Call of Duty. Ostatnim punktem jest powrót do Czarnobyla i zwiedzenie centrum miasteczka. Po drodze zatrzymujemy się aby popatrzeć na gigantyczny radar podhoryzontalny Duga2, który pełnił rolę w systemie obrony przeciw rakietowej ZSRR. To ostatni punkt programu. Wracając poddani jestyśmy kontroli dozymetrycznej. Przechodzimy bez problemu. Ogólnie powiem tak. BYŁO WARTO! Wrażenia bezcenne. Tym bardziej, że miejsce to zarasta lasem i niszczeje i prawdopodobnie niedługo nie będzie po co tu przyjeżdzać. Jutro częśc 'emerycka" czyli zwiedzanie Kijowa i do domu.

W sumie z Łukaszem zrobiliśmy w zonie ok 500 zdjęć. Jak tylko je obrobimy będą przedstawione na tym blogu. Kolejna wyprawa to chyba na zorze polarne.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Kijów

Około 17:00 dojechaliśmy do hotelu w Kijowie. Hotel całkiem niezły choć szału nie ma. Szybki prusznic i spacer wzdłuż Dniepru. Jutro gwóźdź programu - Zona.

Żytomierz

Dojechaliśmy do Żytomierza.  Rodzinnego miasta Siergieja Korolova, ojca radzieckiego programu kosmicznego. Zwiedziliśmy muzeum kosmonautyki, centrum miasta i katetrę św. Zofii z 17 wieku. Ogólnie jednak miasto wywierało posępne wrażenie choć ludzie bardzo mili i przyjaźni.

Wyjazd

Wreszcie nadszedł czas wyjazdu. Droge, rozpoczeliśmy od wyjazdu do Warszawy.
Z Warszawy wyjechaliśmy o 21:30. Po całonocnej jeździe i czekaniu na granicy przez 2h znaleźliśmy się na Ukrainie. Pierwsze wrażenie to olbrzymie puste przestrzenie. Widać też,że Ukraina jest raczej biednym państwem.  Około południa dojechaliśmy do Żytomierza.