Pobudka 6:00. Jedziemy dzisiaj do Zony. Szybkie śniadanie, przegląd ubioru i sprzętu i w drogę. Jedziemy lekko rozklekotanym ukraińskim autokarem po drogach przy których nasze są autostradami. Mamy na szczęście bardzo sympatyczną przewodniczkę Barbarę. Dojeżdzamy do pierwszego check pointu i przechodzimy kontrolę paszportową. Jedziemy do drugiego check pointa odległego od reaktora o 10km. Po drodze zwiedzmy opuszczoną i zrujnowaną wioskę. Przygnębiające wrażenia. Po drugim check pointcie wjeżdzamy do Czarnobyla i zatrzymujemy się przy pomniku poległych strażaków. Kolejny cel to sama elektrowania. Widać charakterystyczny komin i budowę nowego sarkofagu. Po dokładnym obfotografowaniu elektrowni i okolic jedziemy dalej. Zatrzymujemy się na krótko w pobliżu "Rudego Lasu" najbardziej skażonego lasu na który poszła główna chmura skażenia. Obecniebjest on zakopany a na jego miejscu rośnie młodnik. Skażenie jest jedna do dziś. Wjeżdzamy do Prypeci. Opuszczone 50000 miasto. Wjeżdzamy na główny plac miasta, który obecnie przypomina raczej środek lasu.Nad nim góruje hotel "Polesie". Robi się bardzo klimatycznie, klimaty jak COD MW1. Wokół panuje niesamowita cisza. Slychać tylko śpiew ptaków i nasze kroki. Zwiedzamy kolejne opuszczone budynki. Sklep, szkołę oraz basen. Następnie kierujemy się do wesołego miasteczka. W pobliżu samochdzików jest hot spot, radioaktywna plama o reaktywności ponad 100 mikrosivertów/h. 50 razy norma. Widać też charakterystyczny czarci młyn. Ponownie klimaty Call of Duty. Ostatnim punktem jest powrót do Czarnobyla i zwiedzenie centrum miasteczka. Po drodze zatrzymujemy się aby popatrzeć na gigantyczny radar podhoryzontalny Duga2, który pełnił rolę w systemie obrony przeciw rakietowej ZSRR. To ostatni punkt programu. Wracając poddani jestyśmy kontroli dozymetrycznej. Przechodzimy bez problemu. Ogólnie powiem tak. BYŁO WARTO! Wrażenia bezcenne. Tym bardziej, że miejsce to zarasta lasem i niszczeje i prawdopodobnie niedługo nie będzie po co tu przyjeżdzać. Jutro częśc 'emerycka" czyli zwiedzanie Kijowa i do domu.
W sumie z Łukaszem zrobiliśmy w zonie ok 500 zdjęć. Jak tylko je obrobimy będą przedstawione na tym blogu. Kolejna wyprawa to chyba na zorze polarne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz